Spór o prawo do posiadania broni palnej jest tym tematem, który jak bumerang powraca na pierwsze strony gazet, zazwyczaj na nowo rozpalony przez wypowiedź publiczną jakiejś znanej osoby, celebryty, sportowca, polityka czy publicysty, często przy okazji zdarzenia, w którym broń palna brała udział. Tragiczny wypadek, zabójstwo, napad, samobójstwo, albo – po drugiej stronie barykady – śmierć kogoś, kto mimo starań nie otrzymał pozwolenia na broń, sukces sportowy zawodnika uprawiającego strzelectwo czy (w Polsce najrzadsze) udana samoobrona.
Nie jest to specyfika wyłącznie lokalna, polska. Dyskusja o dostępie do broni co jakiś czas poruszana jest na forum instytucji wspólnotowych UE, nie wspominając oczywiście o USA, gdzie broń – jako element kultury – obecna jest jako element debaty publicznej właściwie stale, w ten czy inny sposób.
Najnowszy powrót tematu broni „na salony” związany jest z próbą przeprowadzenia projektu ustawy o broni i amunicji przez klub poselski Kukiz’15. Przez przeciwników okrzyknięty próbą daleko idącej liberalizacji, która doprowadzi do krwawych konsekwencji, przez zwolenników zaś traktowana jako propozycja cywilizująca istniejący stan prawny i faktyczny.
I przy tej okazji postanowiliśmy napisać ten oto tekst, w którym postaramy się opowiedzieć trochę o broni palnej – zarówno ogólnie, jak i w kontekście obecnie obowiązującego prawa, proponowanych przepisów i, wreszcie (w drugiej części), jej przydatności do samoobrony. Pisząc tekst staraliśmy się zachować daleko idącą neutralność, tak by nie opowiadać się po żadnej ze stron gorącego sporu i mamy nadzieję, że nam się to udało.
Zanim jednak wgłębimy się w świat ustaw, rozporządzeń i innej makulatury, przybliżymy (lub przypomnimy) podstawowe pojęcia, bez których dalsza lektura byłaby nieco utrudniona. Dla ułatwienia posłużyliśmy się punktami.
Uwaga:
poniższe wyjaśnienia z konieczności są wersją skondensowaną i pomijają wiele istotnych dla entuzjastów broni kwestii – prezentowana wiedza jednak powinna być wystarczająca, by bez większych problemów przeczytać kolejne sekcje tekstu.
Jeśli chodzi o budowę, podstawowy podział, bez wchodzenia w szczegóły, jest bardzo prosty: pistolet, rewolwer, karabin i strzelba.
Ustawa o Broni i Amunicji, zwana czasem pieszczotliwie „ubojką”, to akt prawny regulujący zasady nabywania, posiadania i ewentualnej utraty prawa posiadania broni, a co za tym idzie konkretnych egzemplarzy i amunicji do niej. Aktualnie obowiązująca ustawa została napisana w 1999 roku, jednak w czasie swojego obowiązywania była zmieniana 21 razy, przy czym najistotniejsze zmiany miały miejsce w 2011 roku. Wtedy to ograniczono w znacznym stopniu uznaniowość policji przy przyznawaniu pozwolenia. O ile wcześniej zgoda była właściwie całkowicie zależna od uznania policji („Właściwy organ Policji wydaje pozwolenie na broń, jeżeli okoliczności, na które powołuje się osoba ubiegająca się o pozwolenie, uzasadniają jego wydanie.”), o tyle po nowelizacji ustawa wprost wskazuje wymogi, jakie należy spełnić by pozwolenie otrzymać.
Oczywiście nie jest idealnie. Uznaniowość w dalszym ciągu pozostała w przypadku pozwolenia na broń do ochrony osobistej (w środowisku strzeleckim krąży anegdotka, że pozwolenie w celach obronnych można dostać dopiero po kilkukrotnym postrzale), a sama ustawa krytykowana jest za niespójność i błędy logiczne.
Koronnym przykładem jest katalog broni białej, wymagającej zezwolenia na posiadanie. I tak, wedle ustawy, bez pozwolenia nie wolno mieć na przykład „pałek wykonanych z drewna lub innego ciężkiego i twardego materiału, imitujących kij bejsbolowy„. Jednak nigdzie w ustawie nie ma sprecyzowane, czym charakteryzuje się imitacja kija bejsbolowego; w którym momencie dana pałka jest jeszcze zakazaną imitacją, a w którym staje się… legalnym oryginałem?
Ustawa wymienia również nunczaki i kastety – ponownie nie precyzując, czym one są. W innym znowuż miejscu wskazuje, że kolekcjonerzy broni mogą posiadać m.in. broń samoczynną – by chwilę później radośnie stwierdzić, że pozwolenia na broń samoczynną cywilom się nie wydaje.
Takich lapsusów, błędów i nieporozumień w „ubojce” jest pełno, dlatego nikt obeznany z tematem nie kryje, że nowa ustawa jest potrzebna, niezależnie od poglądów dotyczących dostępu do broni. Jednocześnie, ze względu na drażliwość tematu, nikt nie chciał być tym pierwszym.
Tym „pierwszym” stała się Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług, Elżbieta Bieńkowska. Jedną ze sztandarowych inicjatyw pani komisarz była bowiem dyrektywa, mająca w założeniu znacząco ograniczyć dostęp mieszkańców UE do broni palnej. Miała być ona odpowiedzią na zamach terrorystyczny w Paryżu, w którego trakcie zamachowcy używali przerobionych karabinków Kałasznikowa.
Pierwotnie tekst dyrektywy był bardzo restrykcyjny. Ostatecznie, po długiej batalii toczonej przez stowarzyszenia strzeleckie z całej Unii, wspierane przez niektóre państwa członkowskie (np. Czechy), tekst został znacząco złagodzony. Niemniej jednak wprowadził on pewne zmiany, do których Polska musi dostosować swoje prawo.
Przykładowo, zakazuje on sprzedaży broni samoczynnej przerobionej na samopowtarzalną – czyli np. karabinów powojskowych, w których rusznikarz usunął możliwość strzelania ogniem ciągłym. Dyrektywa wprowadza również ograniczenia pojemności magazynków: w broni krótkiej nie mogą być one większe niż na 20 naboi, zaś w broni długiej – 10.
I w tym momencie na scenę wkracza klub Kukiz’15, który zgłasza jako swój projekt ustawy o broni i amunicji stworzony we współpracy z szeroko rozumianym środowiskiem strzeleckim. Wprowadza on bardzo wiele zmian. Te najważniejsze to:
W chwili pisania tego tekstu przyszłość projektu Kukiz’15 stoi pod dużym znakiem zapytania. Rząd wypowiedział się negatywnie, kluby opozycyjne są przeciw, PiS (jako klub) nie mówi „nie”, jednak nie wykazuje też nadmiernego entuzjazmu. Wobec głosów krytycznych Paweł Kukiz zadeklarował, że projekt otrzyma daleko idące autopoprawki – co z kolei uważane jest przez środowisko strzeleckie za zdradę i olbrzymi krok do tyłu, nawet wobec obecnie obowiązujących przepisów. Jak będzie, na razie nie wiadomo – ale wiadomo, że już wkrótce druga część tekstu, w której postaramy się odpowiedzieć na pytanie, czy broń palna rzeczywiście może przydać się w samoobronie.
Chcesz wiedzieć więcej o legalności broni? Polecamy portal legalna-bron.pl
Spis treści: Kiedy pies odstrasza złodziei? Kiedy pies broni człowieka? Właściciel bez autorytetu Właściciel z…
Prowadzenie pojazdu wiąże się z licznymi zagrożeniami. Oprócz widma wypadków i kontroli policyjnych każdy kierowca…
Niepozorna latarka kieszonkowa to uniwersalne i praktyczne urządzenie. Można nią oświetlić drogę podczas nocnego spaceru,…
Spotkanie z przestępcą to sytuacja, której każdy wolałby uniknąć. Jeżeli jednak dojdzie już do konfrontacji…
Gazy pieprzowe i paralizatory to najpopularniejsze akcesoria do samoobrony, które można dostać bez zezwolenia. Przed…
W dzisiejszych czasach znajomość podstawowych tajników samoobrony powoli staje się koniecznością. Późne powroty do domu,…
View Comments
Kompletna zmiana filozofii wydawania pozwoleń na broń: już nie „do celów”, ale raczej na konkretny rodzaj broni, (...) Zmiana taka kończy z fikcją istniejącą obecnie: jako że najłatwiej otrzymać broń do celów sportowych, mnóstwo ludzi zapisuje się do klubów sportowych, mimo że nie mają ani trochę ochoty uprawiać sportu.
- Skąd autor wie, że mnóstwo ludzi zapisuje się do klubów sportowych chociaż nie chce strzelać? Są gdzieś statystyki?
Ta cała sprawa z ustawą jest trochę niedookreślona mocno jeszcze. A te daleko idące ,,autopoprawki" są ponoć ściemą, jak twierdzi kukiz'15 i jakubowski. Szeroki temat ale nie nazywałabym tego ,,kompletną zmianą filozofii".
Tak czy inaczej, mam nadzieje, że zostaną wprowadzone sensowne zmiany, które przede wszystkim uregulują kwestie wydawania pozwoleń przez policje, co jak każdy wie budzi wiele kontrowersji ;)
Joanno,
Autor tę konkretną uwagę oparł na własnych obserwacjach środowiska strzeleckiego :)
proponowany projekt ustawy "(zakaz przemieszczania załadowanej broni)". Ale przecież jak kupię to muszę zawieźć do domu. Jeśli będzie dopuszczone kupowanie używanej to kupię od znajomego na drugim końcu miasta, czyli legalnie będę mógł sobie jeździć po mieście przynajmniej przez kilka dni codziennie przepisując tą umowę. Także słabe to proponowane rozwiązanie ustawowe.